Ale po kolei…
Skarpety dla Najmłodszego Synusia, które nie mają nic
wspólnego z moimi Znajomymi
Najmłodszy Synuś ma słabość do wdziewania grubych wełnianych
skarpet do snu. Czy zima, czy lato, stopy i przynajmniej pół łydy tkwią całą
noc (a w weekendy i pół dnia ;) w grubaśnych skarpetach. Do niedawna dzielnie
sprawowały się skarpety, które zrobiła dla mnie moja Babcia, lat temu … bardzo wiele.
Niestety, pięty odeszły w niepamięć, a jako że leniwa jestem z natury,
cerowanie absolutnie nie wchodziło w grę. Synuś smęcił i smęcił, i trzeba było
się wziąć… Ręcznie przędziona czarnogłówka oraz naturalnie farbowany moteczek
lichych rozmiarów powinny dobrze służyć Synusiowi. Oby już mu tylko stópka nie
rosła, rozmiar 45 jest w zupełności wystarczający. Uprząd wyszedł wprawdzie
szalenie nierówny z powodu wyjścia z wprawy w przędzeniu, ale co tam.
Tkanka torebkowa, czyli do gry wkraczają Znajomi
Taka szybka robota na niedzielę. W sprawach tkackich też
wyszłam nieco z wprawy, więc nawet splot płócienny stanowił wyzwanie. Ale za to
ładne zdjęcia są ;)
Dwa worki wełny nadal czekają na swoją kolej :’(
W ostatnim czasie dużo się działo i sporo się zrobiło, ale
powoli, powoli, wszystko w swoim czasie. Nadrobimy :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie dla spamu.
To moje podwórko.