czwartek, 21 grudnia 2017

Dyndałki


Ot, taki kaprys przedświąteczny.


Przyjmijmy, że są to sikorki ;) Znakomicie pochłaniają resztki włóczek.







Kiedy dziś zawisły na oknie razem z bombeczkami, zrobiło się jakoś bardziej kolorowo i świątecznie :)




Wzór na ptaszki można znaleźć tutaj.

niedziela, 3 grudnia 2017

Po skosie



Szybciutko, częściowo podczas podróży służbowej ;) powstały dwie czapki. Jedna dla mnie, druga dla Najmłodszego. Najmłodszy niestety posiał jeszcze w ubiegłym sezonie czapkę, którą zrobiłam dla niego równo rok temu (ach ten fb, o wszystkim przypomni i jeszcze ma nadzieję, że wspomnienia sprawią mi radość ;)

YarnArt Everest

Włóczka to żaden wypas: YarnArt Everest (na wypadek posiania i tej czapki; Najmłodszy to specjalista w tej dziedzinie). Dla urozmaicenia czapka ma dwa warkocze.





Czapka wyszła nieco zbyt luźna i wg relacji dziecka również przewiewna. Podszyłam ją więc szerokim pasem polaru i wydaje się, że jest o wiele lepiej. W związku z czym swoją też podszyję (w tzw. wolnej chwili oczywiście).

 
Moja czapka zrobiona jest z Nako Artist, bo został mi motek z ubiegłego roku, który – jak się okazało – ładnie zgrywał się z nową kurteczką. A co ;)

Nako Artist





Obie czapki powstały z prostokąta wydzierganego po skosie.


Konkluzja jest taka, że zdecydowanie częściej muszę wyjeżdżać w delegacje ;)

piątek, 10 listopada 2017

I wyplątałam się…




Niemal przez cały ostatni miesiąc walczyliśmy z zapaleniem płuc Pana Wojtka. W ramach tej walki zwizytowaliśmy nawet na tydzień szpital. Na szczęście diabeł (szpital czyli) nie był taki straszny. Muszę zaznaczyć, że nie do końca wiedziałam czego się spodziewać, bo nigdy żadne z naszych dzieci nie było w szpitalu. Niemniej jednak Pan Wojtek jest już zdrowy, życie wróciło do ustalonego rytmu, a oba lniane sweterki zostały w końcu ukończone.
I wyszły nawet całkiem, całkiem. Jedynym drobnym niedociągnięciem w obu przypadkach jest to, że z uwagi na tendencję do rozwlekania się lnianych dzianin, zrobiłam je rozmiarowo „na styk”, a nawet delikatnie przyciasne i przykrótkie. Mam jednak nadzieję, że w trakcie użytkowania i prania nieco się poluzują ;) A jeśli nie, to trzeba będzie wprowadzić w życie plan B, czyli wziąć się trochę w ryzy (co zresztą tak czy inaczej się przyda) ;)
Jeden ze sweterków miał już nawet chrzest bojowy i muszę przyznać, że sprawdził się bardzo dobrze. A oto i on.




I jeszcze kilka szczegółów…




Lenka


Kolory lnu fantastycznie zgrały się z winogronami. Mamy jak co roku klęskę urodzaju, a ptaki – mimo szczerych chęci i intensywnych działań – same nie dają rady. Pomogłam im nieco przerabiając dwa uczciwe wiadra winogron na sok. I to były już naprawdę ostatnie przetwory, które zrobiłam w tym roku. Daję słowo ;)

lniany sweterek






A, i jeszcze dane techniczne:
Wzór: z głowy; konstrukcja jest taka, że tył może być równie dobrze przodem
Druty: 2,5
Włóczka: Lenka, podwójna nitka (Włóczki Warmii)
Czas: 2 miesiące ;D

niedziela, 8 października 2017

Ugrzęzłam



Niestety radosna lniana twórczość na drutach trwa nadal. Niestety, bo druty mają rozmiar 2,5, a to co na nich powstało już dwa razy zostało sprute. Trudno. Lniana akcja toczy się więc dalej, tempem leniwym i bez większych emocji czy zrywów. Do tego na dwóch frontach…







Najgorsze w tym wszystkim jest jednak nie szalone tempo przyrastania dzianin, ale to co się wylęgło, kłębi i kotłuje w mojej głowie. Stado pomysłów! Mam podejrzenia, że zanim ukończę rzeczone lniane dzianiny, to mi z tymi pomysłami przejdzie.

Lepiej późno niż później

Haaaloooo? Zagląda tu ktoś jeszcze? Przerwa w blogowaniu była całkiem zacna, ale wygląda na to, że już się skończyła ;) To lecimy :D  ...