Jednym z planów na ten rok była nauka przyzwoitego wykonywania
skarpetek. Zasadniczo chodziło o piętę…
Nauka trwała długo, bo cały miesiąc. Tak. Cały miesiąc zajęło mi
zrobienie jednej pary skarpetek. Dla jasności – w rozmiarze standardowym ;)
Za przewodnik w tych trudnych chwilach posłużył mi Universal toe-up sock formula by Amy Swenson. Polecam go wszystkim
skarpetkowo zagubionym – wystarczy dokonać kilku pomiarów, podstawić wartości w
odpowiednie miejsca i można chwytać za druty… Zaznaczam, że nie jest to typowy
wzór-gotowiec, a raczej bardzo przystępny przewodnik wyjaśniający podstawowe
zasady rządzące techniką skarpetkowego drutingu. W związku z tym ostateczny
wygląd skarpetek to i tak efekt naszego widzimisia, eeee… znaczy kreatywności
;)
A oto one: czarna i biała, bo kto twierdzi, że muszą być jednakowe?
Trenuję nadal. Mam nadzieję, że tym razem tempo będzie lepsze, co wpłynie na częstotliwość zamieszczania wpisów na blogu. In plus, oczywiście ;D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie dla spamu.
To moje podwórko.