Po krótkiej
przerwie w odświeżaniu mebli wzięłam w obroty trzy kuchenne pokraki.
Założenia
były takie, że stołeczne towarzystwo zostanie uczciwie wyszorowane (bo nie
chciałam ruszać starej powłoki olejnej) oraz wyposażone w nową gąbkę i materiał
na gumce.
Operacja
„Stołek” była nieco rozciągnięta w czasie… Trwała małe dwa miesiące, ale w
końcu coś trzeba robić ze swoim życiem ;)
Zaczęło się
niewinnie, od utkania bawełnianego materiału w kratę. Utkałam trzy kwadraty o
wymiarach 50x50 cm, co jak się okazało później, było lekko niewystarczające. Każdy z kwadratów różni się od pozostałych
ułożeniem kolorów.
W
międzyczasie dokonałam zakupu niezbędnych materiałów, tj. gąbki tapicerskiej i
gumy. Potem przyszedł czas na wycinanie, krojenie, szycie, wciąganie,
zszywanie, prucie, zszywanie…
Szycie trzech czapeczek zajęło cały weekend :D Czapeczki
nie ocierają się nawet o profesjonalizm, ale co tam ;)
Dodatkowo w
trakcie przymiarki na drodze olśnienia wykiełkował pomysł na pomalowanie końców
nóżek na pomarańczowo. Aby kompletnie się nie pogrążyć, pominę opisywanie
szczegółów technicznych związanych z ich malowaniem, przypomnę tylko że: „do
trzech razy sztuka” oraz „chytry traci dwa razy”. Chociaż może i nawet trzy
razy ;)
A oto one, stuningowane taborety z czasów PRLu.
Z efektu jestem nawet zadowolona. Pomimo braków technicznych odnowiona trójca nie wygląda najgorzej...
bardzo ładne trojaczki :)
OdpowiedzUsuńCiekawe jak tkanina będzie się zachowywać w użytkowaniu
Dzięki :)
UsuńMam nadzieję, że wytrzyma ciśnięcie przez chłopaków ;D Fuksjowy stołek w diamenty na razie daje radę, więc jest szansa...