Dziś znów będę zanudzać Szanownych Czytelników tematami z życia farbiarza.
Jak uzyskać piękny, prawie butelkowy zielony? Odpowiedź jest oczywista - z owoców czarnej porzeczki ;D
Spotkała mnie niespodzianka roku. Ponad miesiąc temu "założyłam" dwa solary z owocami czarnej porzeczki: do jednego słoika trafiły dwa motki "komercyjnej" przędzy, do drugiego - kawałek czesanki z merynosa. I czesanka, i przędza zostały zaprawione ałunem. Po wyjęciu ze słoików efekt był zgodny z oczekiwaniami, przynajmniej początkowo - uzyskałam piękny fiolet w obu przypadkach. Jednak podczas płukania czesanka zrobiła się... zielona. Nie mam pomysłu, co mogło być przyczyną.
 |
Zielony znak zapytania |
Tym bardziej, że przędza pozostała fioletowa. Dofarbowałam ją później korą kruszyny i liśćmi orzecha włoskiego (dwa motki po prawej).
Po lewej jest motek barwiony korą kruszyny, liśćmi orzecha włoskiego i czymś co daje kolor żółty, ale wybaczcie mi proszę, nie pamiętam co to mogło być... Choć najprawdopodobniej był to rumian barwierski.
 |
Trzy gracje |
 |
Inne ujęcie |
 |
Ten bardzo mi się podoba, żywe złoto |
I jeszcze dwa motki, które barwiłam zestawem roślin użytych
wcześniej.
 |
Komplecik |
Tegoroczne lato dopiekło (dosłownie) chyba wszystkim. Ale wykorzystajmy tą pogodę jak można najlepiej. Na przykład do farbowania solarnego lub suszenia pomidorów ;)