Dziś będzie krótko i bardziej… obrazowo. W tak zwanym
międzyczasie przybyło kilka kolorowych motków, będących w głównej mierze
efektem eksperymentów z farbowaniem naturalnym. Ale nie tylko
:)
Na pierwszy ogień bliżej nieznana, dość szorstka przędza ze
Skandynawii. To wszystko, co o niej wiem. A – i jeszcze to, że pięknie
przyjmuje kolory :D
|
Góra: aronia, mniszek, łubin. Dół: kora kruszyny, mniszek. Niebieski w rzeczywistości nie jest tak jaskrawy, a czerwony jest bardziej czerwony ;) |
Teraz „szkoleniowa” czesanka z Poltopsu, farbowana w taśmie,
a właściwie w dwóch taśmach na dwa różne zestawy kolorów. Niestety, część
pięknej czerwieni uzyskanej z kory kruszyny spłynęła wraz z wodą przy
praniu uprzędzionej nitki. Ale może dzięki temu kolory są bardziej stonowane.
|
Szczaw, aronia, kora kruszyny, łuski cebuli. |
|
Mniszek lekarski, nieudany eksperyment też z mniszkiem, łuski cebuli, kora kruszyny. |
|
Fraktale z powyższych. |
|
Zbliżenie. |
|
Jeszcze jedno zbliżenie. |
I na koniec kilka wariacji z trzema kolorami merynosa.
|
Od lewej: trójnitka w trzech kolorach, dwa kolory i luźny skręt, 2 motki navajo. |
|
Moja pierwsza trójnitka :) |
|
Navajo. |
Może nie było super produktywnie, ale zabawa przy farbowaniu była świetna :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie dla spamu.
To moje podwórko.