czwartek, 28 stycznia 2021

Lepiej późno niż później

Haaaloooo? Zagląda tu ktoś jeszcze?

Przerwa w blogowaniu była całkiem zacna, ale wygląda na to, że już się skończyła ;)

To lecimy :D

 

Na pierwszy ogień moja ostatnia tkanina – lniany szal. Wyczekany, wychuchany, upichcony po ośmiokroć z różnym ziołem. W kolorach, którymi podzieliła się z nim Matka Natura: z galasów dębowych, kory kruszyny, aksamitki, wrotyczu, rumianu barwierskiego i trzciny. Jest dość cienki, ale za to ogromny – w razie potrzeby można się nim przyjemnie otulić, ale równie dobrze tylko lekko na siebie narzucić.

Pracowałam nad nim kilka miesięcy.

Matka w pędzie

Tkany ręcznie



 

len szal

tkany szal


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie dla spamu.
To moje podwórko.

Lepiej późno niż później

Haaaloooo? Zagląda tu ktoś jeszcze? Przerwa w blogowaniu była całkiem zacna, ale wygląda na to, że już się skończyła ;) To lecimy :D  ...