środa, 11 czerwca 2014

Przędzenie


Najpierw uprzedzę pytania „sprzętowe” – przędę na Sonacie :) Od razu też się przyznam, że przygotowana czesanka nie jest pierwszą, którą przędłam.
A teraz wróćmy do „brody Mikołaja” – w celu ułatwienia sobie pracy podzieliłam ją na 4 „brody Krasnoludków” (jak się przyjrzycie, to jedna nawet wyszła z wąsami ;)
 

Naoliwiwszy kołowrotek gdzie trzeba zasiadłam na stołeczku i zaczęłam kręcić. Runo jak pamiętacie było dość krótkie, więc przędłam bardzo powoli na najniższym przełożeniu. Na szczęście mimo prania zostało trochę lanoliny, więc włoski ładnie się „łapały”. Jednocześnie starałam się wyrzucić jak najwięcej paprochów i zbitych kuleczek wełny (na szczęście super dużo ich nie było). Nitka wyszła w miarę przyzwoita ;) a dzięki paprochom uzyskała charakter nieco rustykalny ;) 


Na każdą z dwóch szpulek sprzędłam po dwie „brody Krasnoludków”. Następnie zdwoiłam nić. Z pomocą motowidła zdjęłam przędzę ze szpulki kołowrotka, związałam w czterech miejscach i zdjęłam z motowidła. Wyszło około 73 m. Nie mam niestety dokładnej wagi, więc nie wiem ile moteczek waży.
 


Motek wyprałam oraz powiesiłam z obciążeniem do wyschnięcia. Będzie teraz czekał na farbowanie :)

Dla porównania zamieszczam fotki z przędzenia pierwszej partii runa – było w niej o wiele więcej przystrzyżeń, co miało odzwierciedlenie w gotowej nici.


 Ten motek jest już innego koloru ;)

1 komentarz:

Nie dla spamu.
To moje podwórko.

Lepiej późno niż później

Haaaloooo? Zagląda tu ktoś jeszcze? Przerwa w blogowaniu była całkiem zacna, ale wygląda na to, że już się skończyła ;) To lecimy :D  ...