Pewien znajomy, którego mama dawno temu przędła (a i on
będąc dzieckiem to potrafił), powiedział mi: „Matka nie prała”. I rzeczywiście
– niegdyś często, szczególnie w gospodarstwach i przy przerobie na małą skalę
(oraz oczywiście gdy runo było czyste) - przędziono wełnę
niepraną, nieodtłuszczoną.
Ja jednak zdecydowałam się na upranie mojego runa,
odkładając trenowanie przędzenia wełny bez prania (we własnym tłuszczu) do
momentu, kiedy zdobędę materiał nieco mniej zanieczyszczony i dłuższy.
Poza tym moją wełnę zamierzam zgręplować, a z uwagi na szacunek do
sprzętu ;) należało pozbyć się lanoliny. Głównym celem prania jest bowiem
usunięcie tego tłuszczu oraz pozostałych zanieczyszczeń zlepiających włos.
Korzystając z pewnej słonecznej niedzieli wytargałam z
zakamarków piwniczno-garażowych niezbędne wyposażenie: duży plastikowy
pojemnik, spory garnek, butelkę szamponu pokrzywowego, gumowe rękawice oraz
niezwykle gustowną powłoczkę na poduszkę.
Uznałam, że podczas prania i płukania będę trzymać się dwóch
zasad: woda musi mieć zbliżoną temperaturę oraz jak najmniej mieszać/pocierać/w
ogóle ruszać runo. Sam proces wyglądał następująco.
Do pojemnika wlałam około 20 l dość mocno ciepłej wody (nie,
nie mierzyłam temperatury termometrem, po prostu włożyłam do wody rękę),
dodałam szamponu pokrzywowego, zamieszałam i do tak przygotowanej kąpieli
włożyłam wełnę. Delikatnie ją zanurzyłam pod wodę aby szybciej nasiąkła i
pozostawiłam w spokoju na około dwie godziny.
Po tym czasie woda zamieniła się niemal w breję. Wyłowiłam
więc wełnę, delikatnie ją odcisnęłam i powtórzyłam cykl prania. Po drugim
praniu woda wyglądała znacznie lepiej, stwierdziłam więc, że czas zacząć
płukanie. Płukanie powtarzałam tak długo, aż woda była czysta, co troszkę
trwało ;)
Po wypraniu żółtawe początkowo runo zrobiło się niemal
całkiem białe. Zażółcone pozostały tylko niektóre końcówki zniszczone przez
amoniak.
Mokrą kulę wełny włożyłam do poszewki na poduszkę i powiesiłam do
odcieknięcia.
Następnego dnia rozluźniłam nieco zbite runo i – nadal w poszewce
– rozłożyłam na suszarce do prania. Codziennie je odwracałam aż po kilku dniach
całkowicie wyschło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie dla spamu.
To moje podwórko.