w tym roku – a pognało nas w Góry Świętokrzyskie. Na całe dwa dni :D
Mimo wszystko zwoje zdążyły się przewietrzyć i nabrać stosownego dystansu
do spraw codziennych. Ciało niestety nie zdążyło się przystosować do nowych
warunków terenowych i do dziś mam zakwasy ;) Cóż, jestem zdecydowanie człowiekiem
nizin, nie gór.
Lubię takie wyjazdy, nawet jeśli są bardzo krótkie. Zawsze sprawiają, że
powraca ochota do życia i wszelkiej aktywności, a spojrzenie na świat jest
znacznie hmmm… świeższe.
"Minds are like parachutes: they only function when open".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie dla spamu.
To moje podwórko.