Dawno, dawno temu… no może nie aż tak dawno… spotkałam na
swojej drodze dwie owieczki o wdzięcznych (i jakże pobudzających apetyt ;)
imionach Beza i Jagoda.
Beza i Jagoda nie mają udokumentowanego pochodzenia,
ale na moje oko założyć można, że Beza to owieczka w typie świniarki, a Jagoda –
wrzosówki. Ich, a w zasadzie nasza wspólna, historia potoczyła się tak:
|
Beza i Jagódka. Łatwo połapać się, która jest która ;) |
|
O, jakby troszkę ich ubyło... |
|
Mniam, mniam :) |
|
Wyszło słoneczko |
|
Hmmm, jak to podpisać? |
|
Się dzieje ;) |
W podsumowaniu wygląda to następująco: Beza – 1 402 m/706
g; Jagoda – 1 371 m/865 g.
Owce mają do dyspozycji bardzo duży teren, więc runo było
naprawdę mało zanieczyszczone. Przebierało się je rewelacyjnie. Runo Jagódki
było bardzo tłuste, „pociło” się nawet po wypraniu podczas czesania na
szczotkach. Po uprzędzeniu nić była nawet przyjemna w dotyku, ale po wypraniu
pokazała swoje prawdziwe, szorstkie oblicze. Ale i tak to Beza wygrała tę
konkurencję :)
Na koniec trochę autoreklamy, ale przynajmniej w nawiązaniu
kolorystycznym do tematu ;) Zamówiłam naszywki
:D
(
tutaj).
|
Naszywki matki ;) |
Po maratonie przędzenia chyba nadszedł czas, aby przeprosić się z krosnem. Mam już pewien pomysł... oczywiście na dywanik :D
No to tkaczko do dzieła :) spełniasz moje marzenia :)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością :)
OdpowiedzUsuń