poniedziałek, 7 marca 2016

Kwadratowy sweter


Tematem przewodnim wpisu jest fakt, że życie rękodzielnika amatora nie składa się z samych sukcesów, a wręcz przeciwnie. No, przynajmniej w moim wypadku...
Kiedy zobaczyłam ten sweter na blogu Swetry Doroty to nie było innej opcji. Musiałam taki mieć. Tak zupełnie przypadkiem miałam trochę odpowiedniej czesanki.
ręcznie farbowana wełna
Czesanka była farbowana jeszcze jesienią, a dwa pasma zostały przefarbowane po wcześniejszych eksperymentach, których efektem była zabójcza ilość koloru żółtego. Do farbowania używałam m.in. owoców bzu czarnego, czarnej porzeczki, wrotycza, rumianu, aksamitki i kory kruszyny.
Wraz ze wzrostem pożądania swetra przyrastało też przędzy na szpulce kołowrotka. Uprząd pozostał w formie pojedynczej nitki.
Uprzędziony singiel do pary dostał dropsową Karismę w kolorze szarym. I wtedy zaczęła się zabawa… Choć wszystko podpowiadało mi żeby zrobić na odwrót, to zaczęłam robić sweter od zewnątrz do środka. Poczyniłam odpowiednie (?) przeliczenia, nabrałam oczka i zaczęłam je przerabiać. Niepokoiło mnie tylko tempo znikania kolejnych motków Karismy… Kilka razy przeliczałam założenia techniczne i spodziewany rozmiar swetra… Domówiłam kolejne 10 motków Karismy… W 2/3 roboty dokręciłam kolejne metry kolorowego singla...
Skończyłam plecki i … No właśnie. Cyc. Cyc na samym środku pleców. Do tego sweter wyszedł dużo za duży (choć podobno oversizy są modne w tym sezonie ;) ).
I co? I nic :) Sprułam. Masochistycznie kilka fotek wstawiam. 
Ale temat kwadratowego swetra na tym się nie zakończył, o nie. Moja determinacja była zbyt wielka. Prując cyca od środka, zaczęłam jednocześnie robić drugi sweter. Teraz, jak od samego początku podpowiadał rozum, od środka do zewnątrz, dodając oczka narzutami. Swetra-dawcy ubywało, swetra-biorcy było coraz więcej. Dzięki ażurowi wyszedł nieco inny od pierwowzoru, ale też mi się podoba. Jest bardzo ciepły :) Muszę jeszcze tylko przyszyć jakieś zatrzaski lub guziki. Ta dam - po blokowaniu:
sweter ręcznie robiony na drutach
 Ufff, na całą tą zabawę z dzierganiem zeszły mi dwa miesiące. Ale nie żałuję :)

8 komentarzy:

  1. Magda, super opowieść i przepiękny sweter, gratuluję wytrwałości :) Świetnie się czyta Twoje posty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Każdy Twój komentarz wywołuje u mnie ogromnego rogala ;) Nie ma to jak pochwała od guru :)

      Usuń
  2. Śliczny! Przyznam się że i ja robię kwadratowca (z Delight Dropsa) i zaczęłam go od środka, a mimo to mam "cyca" w środku, pomimo tego że raz już prułam i zaczęłam od nowa. Mam nadzieję że pozbędę się go po zblokowaniu, bo pruć już nie będę za nic w swiecie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tymi cycami to same problemy ;D Druga wersja swetra też go miała, ale był niewielki i zniknął po blokowaniu. Trzymam kciuki!

      Usuń
  3. Cyc nie jest problemem znika po praniu. Ja robię dodatkowo w miejscu cyca na cieńszych drutach,
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie - tak właśnie się stało w przypadku ostatecznej wersji mojego swetra (środek też robiłam na cieńszych drutach - zgodnie z Pani wskazówkami). Jednak pierwotna wersja naprawdę nie rokowała i była ogromna, ale to tylko z przyczyny moich lichych umiejętności. Bardzo mi miło, że zajrzała Pani do mnie :)

      Usuń

Nie dla spamu.
To moje podwórko.

Lepiej późno niż później

Haaaloooo? Zagląda tu ktoś jeszcze? Przerwa w blogowaniu była całkiem zacna, ale wygląda na to, że już się skończyła ;) To lecimy :D  ...